
- Był bardzo oddany matematyce, w domu mieliśmy drugą szkołę – wspomina Maria Zwolińska-Ciura, żona Zdzisława. - Godzinami siedział, układał zadania.
Ona sama też to lubiła, gdyż z zawodu jest księgową.
Poznali się w 1983 roku na Sylwestra. Znajoma brata robiła imprezę u siebie w domu. Zdzisław – wtedy młody nauczyciel - u niej mieszkał, wynajmował kwaterę. - Brat z bratową zabrali mnie na tę imprezę. Mówili: co będziesz siedziała w domu, pobawimy się – wspomina wdowa po Zdzisławie. - Tam się poznaliśmy i od razu wpadliśmy sobie w oko.
Doczekali dwójki dzieci: córki Joanny (26l.) i syna Grzegorza (25l.).
Jak mówi pani Maria, Zdzisław Ciura był wulkanem energii. Ciągle coś robił. Bo prowadził nie tylko lekcje, ale i kółko matematyczne, fotograficzne.
- Prowadził też zimową szkołę matematyki, z udziałem uczniów i studentów Uniwersytetu Wrocławskiego. Byli też uczniowie z Niemiec – opowiada.
Nigdy nie miał chwili słabości, zwątpienia. - Przeciwnie, martwił się, co będzie robił, jak pójdzie na emeryturę – mówi wdowa.
W tym wszystkim zawsze miał czas dla rodziny. - Kochał działkę, pielęgnował pomidory – opowiada. W wolnym czasie jeździli na wycieczki. - W góry, albo na sanki. Często jeździliśmy do Przesieki, Sosnówki. Dlaczego tam? Nie wiem, po prostu lubił te miejsca – opowiada pani Maria.
Z. Ciura zmarł w grudniu 2005 roku, po ciężkiej chorobie. W ostatnich dniach życia był już nieprzytomny. - Pocałowałam go wtedy, a on jakby się ocknął na chwilę, jakby chciał mi jeszcze coś powiedzieć. Szkoda, że teraz go nie ma, bo wreszcie mógłby sobie odpocząć – kończy Maria Zwolińska-Ciura.
Przyjaciele o Zdzisławie:
Już w czasie pierwszej rozmowy ze Zdzisławem, wiele lat temu, dał się poznać jako człowiek wykazujący zainteresowanie i troskę drugim człowiekiem – w tym wypadku mną - młodym nauczycielem rozpoczynającym pracę, jego zainteresowaniami, trudnościami związanymi w odnalezieniu się w nowej roli. Takie też były jego działania wobec kolegów i przyjaciół. W kolejnych latach poznawałem go jako bardzo zaangażowanego w swoja pracę nauczyciela matematyki i wychowawcę młodzieży.
Zdawał sobie sprawę, że wiedza dostarczana przez nauczycieli na lekcjach to zbyt mało, stąd usilnie zabiegał i aktywnie włączał się w nurt współpracy z Instytutem Matematyki Uniwersytetu Wrocławskiego; przez wiele lat koordynował kolejne edycje Zimowej Szkoły Matematyki, opiekował się uczniowskimi drużynami uzyskującymi sukcesy w Dolnośląskich Meczach Matematycznych.
W pamięci utkwił mi jeden epizod. Po podjęciu przeze mnie obowiązków dyrektora Zdzisław zabiegał aby wraz z będącym już na emeryturze dyrektorem Edwardem Dziubkiem spotkać się z pracownikami naukowymi Instytutu Matematyki w celu podsumowania dotychczasowej działalności i wytyczenia nowych kierunków współpracy. W trakcie oczekiwania na spotkanie, podczas sympatycznej przyjacielskiej rozmowy nauczycieli, obok przemierzających nas studentów Zdzisław refleksyjnie stwierdził: „budynki zostają przez długie lata te same, zmieniają się ludzie…”, mając zapewne na myśli młode pokolenia studentów, tak to w pierwszej chwili odebrałem. Potem jednak jednoznacznie dał do zrozumienia, że Jego myśl dotyczy przemijania.
Zbyt szybko od nas odszedł…
Paweł Domagała
dyrektor ZSO nr 1 w Jeleniej Górze
Ze Zdzisławem znałem się od 1978 roku, kiedy to dzieliliśmy troski i przygody okresu kawalerskiego, pracując w ZSET w Jeleniej Górze. Łączyła nas wspólna pasja do matematyki, sportu i turystyki młodzieżowej. Był to człowiek, który całe życie podporządkował pracy z młodzieżą na różnych płaszczyznach zainteresowań. Podczas sierpniowych dni ostatnich wakacji, jakie spędzaliśmy wraz ze Zdzichem i z naszymi dziećmi na wędrówkach rowerowych wokół Jeleniej Góry. Wtedy po raz pierwszy zwierzył mi się, iż odczuwa dziwne zapachy metaliczne i zawroty głowy. Niestety okazało się, że były to pierwsze objawy ciężkiej- śmiertelnej choroby. Postępowała ona bardzo szybko i nadszedł dzień, w którym wraz z żona - lekarką musieliśmy odwieść go do Wałbrzycha na tomografię komputerową. Badanie i diagnoza wskazały na konieczność operacji w tym samym dniu. Kolejne miesiące życia po operacji były dla Zdzisława wielka chwilą nadziei na przyszłość. Zaczął snuć nowe plany z chęcią podjęcia pracy w szkole. Niestety po 8 miesiącach nastąpił powrót choroby i kolejna operacja. Ostanie dni życia spędzał między domem a szpitalem. Miałem w tym okresie częsty kontakt z kolegą i jego żoną, która bardzo troskliwie się nim opiekowała. Zdzisiu był człowiekiem pogodnym, pełnym kompromisu wobec otoczenia i młodzieży i w całości oddany pasji nauczycielskiej. Mocno nadal tkwi w mojej pamięci.
Ryszard Misiek
nauczyciel matematyki
w I Liceum Ogólnokształcącym im. Stefana Żeromskiego
Pana Zdzisława Ciurę poznałem na spotkaniu organizacyjnym przed X Zimową Szkołą Matematyki (2000r.). Byłem wtedy w klasie pierwszej liceum ogólnokształcącego.
Pamiętam ogromny entuzjazm pana Zdzisława, przygotowania, wyszukiwanie nagród dla zwycięzców konkursów, zapraszanie uczestników z dwóch niemieckich gimnazjów, humorystyczne dyplomy, uśmiech i sympatię. Skutkowało to tym, że my, uczniowie, wracaliśmy z zimowych szkół zafascynowani magią matematyki, poszukiwaniem rozwiązań oraz abstrakcyjnym myśleniem. Moje wrażenia były na tyle dobre, że zdecydowałem się zostać matematykiem. Nie jestem zresztą jedynym. Historia Zimowych Szkół Matematyki, której pan Zdzisław Ciura był jedną z kluczowych postaci przez ponad dwadzieścia lat, pamięta wiele innych osób, które zostały zarażone tą pasją i związały z matematyką swoją przyszłość.
Marcin Preisner
absolwent
I Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Żeromskiego
doktorant Instytutu Matematyki Uniwersytetu Wrocławskiego
Ostatnio komentowane
allergy asthma relief asthma rates
stromectol for sale http...
allergies and kids options treatment center
albuterol inhaler without...
Może cymbale zaczniesz się czepiać tych na górze?Boisz się prymitywów z...
severe hair loss gi journal
ivermectin for humans http ivermectin...
journal of gastrointestinal endoscopy fish allergy symptoms
...