To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Śmiertelna biegunka

Śmiertelna biegunka

- Mąż nigdy nie chorował, był honorowym dawcą krwi. Więc gdy w lutym dostał biegunki, nie sądziliśmy, że to się może tak skończyć – opowiada Elżbieta Małas. Jej mąż Jerzy zmarł w maju tego roku po trzech miesiącach leczenia w Jeleniej Górze i we Wrocławiu. Wdowa zamierza złożyć zawiadomienie w prokuraturze o podejrzeniu popełnienia błędu w sztuce medycznej, bo uważa, że lekarze jeleniogórskiego szpitala nienależycie opiekowali się jej mężem.

Do dzisiaj nie wiadomo, co wywołało u pacjenta biegunkę i w jej następstwie zapalenie jelita i perforację przewodu pokarmowego. Trzytygodniowe leczenie w jeleniogórskim szpitalu nie przyniosło poprawy, nawet po wycięciu woreczka żółciowego. Pacjenta zakażonego gronkowcem złocistym, w stanie wyniszczenia, z zatorowością płucną i z zakrzepicą żył prawej nogi przekazano do Kliniki Gastroenterologii we Wrocławiu.

- Jeszcze tu, w Jeleniej Górze, prosiłam lekarzy o kolejne dodatkowe badania, bo mąż gasł mi w oczach. Tu mi powiedzieli, na przykład, że nie ma wskazań do zrobienia tomografii komputerowej, a gdy trafił do Wrocławia, to takie badanie zrobiono – dodaje E. Małas. - Miałam wrażenie, że nie bardzo wiedzieli, czego i jak szukać.

Pacjent karmiony był pozajelitowo, bo ciągłe wzdęcia i pęczniejący brzuch dawały przypuszczenie, że mogło dojść do perforacji jelita. W klinice mężczyzna był operowany ponownie, wycięto mu jelito grube. Jednak organizm był już tak wyniszczony i zakażony, że poprawa nie nastąpiła. Po kilku dniach Jerzy Małas zmarł.

Cały artykuł w "Nowinach Jeleniogórskich" nr 26/10.
 

Komentarze (1)

Mój sąsiad poszedł do szpitala na nogi bo nie mógł chodzić,a po 2 dniach zmarł niby na serce choć takowych problemów z nim nigdy nie miał!Mojej mamy koleżanki tato poszedł do szpitala na badania kontrolne,niestety zmarł na nerki...
Idziesz na coś,a na zupelnie coinnego umierasz w naszych szpitalach!