To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Cierpią za nie swoje długi

Cierpią za nie swoje długi

Dwie jeleniogórskie firmy stoją nad przepaścią. Miasto wystawiło na licytację działki, na których prowadzą działalność. Powód? Jest na nich hipoteka. - To nie są nasze długi, wielokrotnie próbowaliśmy się porozumieć, ale bezskutecznie - mówią szefowie tych firm.

Chodzi o firmy Walbet i Elear, działające na terenie dawnej Celwiskozy. Pierwsza produkuje elementy betonowe małogabarytowe. Druga zajmuje się ogrzewaniem budynków, wentylacją, klimatyzacją. - Zatrudniamy 19 osób - mówi Małgorzata Gruszczyńska, współwłaścicielka firmy Elear.

Firmy w 2000 roku przeniosły się na teren Jelchemu i wydzierżawiły od tego zakładu nieużytkowane przez niego działki z
budynkami. Docelowo chcieli je wykupić. Zapłacili nawet częściowo za te działki: szef Walbetu Czesław Walnik wpłacił połowę wartości - ok. stu tysięcy złotych. Firma Elear finalizowała transakcję barterowo - wykonała na rzecz Jelchemu zlecenia o wartości blisko połowy działki.

- Umówiliśmy się, że drugą część kwoty wpłacę po przeniesieniu prawa własności na moją firmę - mówi Czesław Walnik.
To jednak nie było takie proste. Okazało się, że w księgach wieczystych były błędy: granica działki przechodziła przez środek budynku. Wyprostowanie tych błędów zajęło w sumie 6 lat. W 2006 roku błędy w księdze zostały wyprostowane i finalizacja sprzedaży wydawała się formalnością. Wystarczyło wyłączyć działki, założyć dla nich oddzielne księgi wieczyste. W międzyczasie pojawiły się jednak kolejne problemy. Okazało się, że miasto naliczyło dług za niezapłacone
podatki od nieruchomości firmie M. Gniewowskiego. Sięgają one jeszcze lat 1998-2000. Miasto założyło hipoteki na tych działkach. - Kiedy rozpoczynaliśmy dzierżawę tych działek, nie było na nich żadnego długu. Pojawił się potem. Ale mimo tego próbowaliśmy się porozumieć, chcieliśmy nawet zapłacić część długów, wielkości proporcjonalnej do wielkości naszej działki. Ale nic z tego. Miasto chciało, żebyśmy zapłacili całość - mówi Czesław Walnik.

(…)
Przedsiębiorcy nie ukrywają, że mają żal do miasta. W hipotekach w księdze wieczystej tych działek jest mnóstwo, niektóre dużo bardziej atrakcyjne z punktu widzenia nabywcy. - Miasto do licytacji wystawiło akurat nasze dwie - mówi Małgorzata Gruszczyńska. - Czy to dlatego, że resztą zarządza pan Gniewowski? Są w sytuacji bez wyjścia. Nie mogą sami powstrzymać licytacji, bo formalnie nawet nie są stroną. - Możemy jedynie przedstawić komornikowi pismo, że dzierżawimy te działki od Jelchemu i prowadzimy tam działalność. To wszystko – mówią. Ale to niczego nie załatwia, nie jest to podstawą do zatrzymania licytacji. Teoretycznie mogliby sami przystąpić do niej i wykupić w ten sposób te działki, ale... - Po pierwsze, już za nie częściowo zapłaciliśmy. Po drugie - przez te wszystkie lata włożyłem ok. stu tysięcy złotych w dostosowanie budynku, w którym prowadzę działalność. Wyceny do licytacji zostały zrobione od stanu aktualnego, czyli teraz musiałbym jeszcze raz zapłacić za to, co włożyłem - mówi Czesław Walnik.

Całość czytaj w nr 27 "NJ".

Komentarze (3)

Jak już się pisze artykuł to wypada wyjaśnić kwestie - np kto to jest pan Gniewowski?

he, hee, Gniewowski

I jak tu być przedsiębiorczym i założyć własną firmę skoro bezduszność urzędników jest dla niej zabójcza. Kolejne miejsca pracy zostaną zlikwidowane w Jeleniej Górze, a może na te tereny ma chęć jakaś większa firma? Ale o tym dowiemy się po kilku miesiącach lub latach.