- Może być on zrealizowany w dowolnej formie, chodzi bardziej o wizualizację postaci. 25 stycznia zrobimy wystawę prac, która potrwa do przełomu lutego i marca, wtedy wybierzemy trzy najlepsze projekty, które wrócą następnie do ich autorów. Wszystko po to, by mieli oni czas na przygotowanie gotowych i konkretnych pomników w różnych materiałach (drewno lipowe, glina, kamień) – tłumaczy Janusz Wojtas.
Praca nad ukończeniem projektów w wykonaniu uczniów ma w zamiarze zakończyć się w czerwcu tego roku. Wprawdzie nie wiadomo kiedy i gdzie dokładnie stanie pomnik. Wiadomo za to, że do końca 2010 roku mieszkańcy Sobieszowa wyłonią najlepszy z trzech lub czterech projektów próbnych. Fundacja Obeliscus natomiast zajmie się organizacją materiału, z którego zostanie wykonany ostateczny pomnik, a koszt wykonania takiego wizerunku będzie sięgał 20 tysięcy złotych. Póki co wiadomo, że rzeźba stanie w centrum Sobieszowa.
- Na pewno będzie to atrakcyjne miejsce, którego właścicielem jest obecnie osoba prywatna, zarządzająca tam instytucją wyposażoną w monitoring – dodaje Janusz Wojtas.
A wszystko po to, by turyści udający się na Zamek Chojnik mogli porównać wizerunek Kunegundy z jej wyobrażeniem po wysłuchaniu legendy na górze. Pomnik ma stanowić również swego rodzaju atrakcję dla odwiedzających Sobieszów.
Jest o co walczyć, bo na zwycięzcę czeka 500 złotych nagrody. Zmagania uczniów będziemy śledzić.
Komentarze (5)
Przykład *idealnej kobiety,która dokonała segregacji .. *męzczyzn ! ~BRAVO !
Ślad na skale jest "dowodem" na prawdziwość legendy o Kunegundzie! Ciekawe czy autorzy projektu uwypuklą w rzeźbie tę część ciała która ten ślad na skale utworzyła!
Nareszcie będziemy mogli się przekonać na własne oczy, do kogo Kunegunda jest podobna ;)
Nie wiem czy przypadłoby Wam to gustu, ale może... byśmy zrobili to co Wrocław z krasnalami? Tylko nie krasnale a małe jelonki, kilkadziesiąt sztuk porozrzucanych w różnych miejscach Jeleniej Góry. I np. 1 Liczyrzepa - i, żeby się to dobrze sprzedało, opowiadać legendę jak np. Włosi z fontanną w Rzymie, że kto znajdzie Liczyrzepę ukrytego w obrębie centrum Jeleniej Góry, ten wróci jeszcze kiedyś do naszego miasta (coś w tym stylu) Myślę, że to też byłby niezły pomysł promocji miasta - a koszta nie byłyby aż nadto wysokie.